Etykiety

2.24.2013

"Dubo...Dubon...Dubonnet" Izabela Czajka-Stachowicz



"Do tej pory - cóż, uważałam Paryż za wspaniałe miasto wspaniałego narodu - ot, i wszystko. A teraz... teraz  ja sama swoim wzrokiem, słuchem, dotykiem, całą sobą, ciałem i naskórkiem poczułam Paryż. Tylu ludzi chodzi po jego trotuarach - jeździ metrem, siedzi w małych bistrach i na wspaniałych tarasach jego kawiarń - każdy czegoś innego w nim szuka i każdy to, czego szuka, znajduje. Wszyscy mogą tam żyć według swojego widzimisię i nikogo to nie gorszy. Jeśli chcesz, możesz chodzić po szlafroku po ulicy, jeśli chcesz, możesz sobie włożyć na głowę garnek i spacerować w nim - nikogo nie zadziwisz - na nikim nie zrobi to najmniejszego wrażenia."

Izabela Czajka-Stachowicz  to polska pisarka, znana również jako Bella, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Paryżu, przyjaciółka Gombrowicza oraz Witkacego. Zasłynęła między innymi dzięki swoim powieściom autobiograficznym, wydawanym po raz pierwszy w latach 1956-1970. "Dubo...Dubon...Dubonnet" to ostatnia część jej wspomnień, wydana całkiem niedawno, nakładem Wydawnictwa W.A.B.

Zanim zabrałam się za czytanie, zastanawiałam się nad tytułem. Co oznacza enigmatyczna nazwa Dubonnet? Dubonnet to rodzaj aperitifu pochodzenia francuskiego o gorzkim, cierpkim smaku. Są to także słowa piosenki, która nieustannie rozbrzmiewa na ulicach międzywojennego Paryża. Mamy rok 1924. Dystyngowana i elegancka Bella wyrusza pociągiem do Paryża, aby posmakować wspaniałego życia w mieście świateł. Stolica Francji zdaje się być dla niej idyllą, pełną wytwornych ludzi, oszałamiających potraw i zapachów.  Belle kuszą wielogodzinne wycieczki po Luwrze, croissanty popijane kawą z mlekiem oraz pastelowe i szykowne kreacje.

Zanim jednak udaje jej się wtopić w świat luksusu, kobieta zderza się z przykrą rzeczywistością. Zatrudniona w małym wydawnictwie doświadcza głodu i ubóstwa. Całymi dnami marzy o ciepłym posiłku, które na tym etapie życia, wydaje jej się luksusem.  Z czasem jednak, dzięki niezłomności i zdecydowanym charakterze Bella dopina swego. Wspomnienia Izabeli Czajki-Stachowicz to szczery i bezpośredni zapis wyzwolonej, bezpośredniej i pewnej siebie kobiety. To także barwny i zaskakujący opis życia społecznego i kulturalnego w międzywojennym Paryżu. Naprawdę nie sposób oderwać się od lektury, a bardzo łatwo można ulec jej czarowi.

Bardzo dawno nie czytałam tak prawdziwej i czarującej książki. To dla mnie połączenie Samozwaniec i Colette, eleganckiego i wytwornego Paryża i polskiej przaśności. Ciekawa było dla mnie postawa autorki w stosunku do życia w latach 60-tych, w których powstała ta autobiografia. Według pisarki, lata 60-te pełne były "obdartych i brudnych młodzieńców wraz z ich krótko ostrzyżonymi, bezbarwnymi dziewczynami", które już w niczym nie przypominają dystyngowanych kobiet z lat 20-tych i 30-tych.  Od zawsze starsze pokolenia mają w zwyczaju krytykować kolejne. I to nigdy się nie zmieni.

Gorąco zachęcam Was do lektury. Niepowtarzalna uczta dla zmysłów. Dzięki barwnym opisom autorki, sama w swojej wyobraźni piłam café au lait w uroczych kawiarenkach, przywdziewałam cytrynowe lakierki, szykowne kapelusze i pachniałam perfumami Guerlain.

Wydawnictwo W.A.B wydało już trzy części autobiografii Izabeli Czajki-Stachowicz w przepięknych okładkach. A w marcu, będzie miała miejsce premiera czwartej.




Za lekturę dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

2.21.2013

Filmowo

Ostatni miesiąc obfitował w filmy. Miałam ogromny apetyt na nietuzinkowe produkcje, a także te nominowanie do tegorocznych Oskarów. W poniższym rankingu zaprezentuje Wam kilka z nich. Mam nadzieję, że któreś przypadnie Wam do gustu i po lekturze tego posta zdecydujecie się na seans.

Zabiłem moją matkę (2009)


Biograficzny i tym samym bardzo osobisty obraz, wspomnianego już przeze mnie wcześniej rewelacyjnego Xaviera Dolana (chłopak z plakatu obok). Historia nastolatka homoseksualisty, który po rozwodzie rodziców zostaje pod opieką swojej matki. Matki, która, najdelikatniej mówiąc, nie jest przykładem wyrozumiałej i dobrodusznej rodzicielki. Bolesna i traumatyczna walka ideowa, pokoleniowa, walka o zrozumienie i miłość. Wstrząsający i bardzo głęboki obraz, który został doceniony i uhonorowany 3 nagrodami w Cannes. Dolan dostał 8-minutowe owacje od publiczności, która nie mogła wyjść z podziwu, po obejrzeniu debiutu 20-latka.
Jak dla mnie genialny, zahaczający o arcydzieło film z porażającą francuską muzyką. Podobno Dolan to idol hipsterów i homoseksualistów. Hmm, nie jestem ani jednym ani drugim, a z całą stanowczością mogę rzec, że oszalałam na punkcie jego produkcji.




Sugar Man (2012)


Dokumentalny film, którego fabułę nie chcę za bardzo zdradzać. Mam nadzieję, że zachęci Was trailer. Nie często mam przyjemność z filmami dokumentalnymi, więc z ogromną ciekawością skusiłam się na wizytę w kinie. Tym bardziej, że był dość często polecany przez redaktorów radiowej Trójki. Po seansie byłam oczarowana i nie mogłam przestać się uśmiechać. Jest to historia zaskakująca i aż trudno uwierzyć, że jest autentyczna.  Z pewnością tego typu produkcje podnoszą na duchu i dają do myślenia. Nigdy nie wiemy jaki wpływ na innych ludzi, ma to jacy jesteśmy i co robimy. Tym bardziej jeśli wydaje się, że nasze starania i wysiłek są bezowocne. Przyszłość może okazać się zaskakująca...








Django (2012)


Wszystkie filmy Tarantino są dla mnie kinową ucztą. Z niecierpliwością czekałam na najnowsze dzieło znakomitego reżysera. Recenzje i zapowiedzi były tak obiecujące, że na samym starcie uznałam film za pozycję must to watch. Niestety, zawiodłam się. Oprócz sympatycznego konia kiwającego łebkiem na przywitanie, nie odnalazłam w nim nic szczególnego. Akcja toczyła się za wolno, dialogi były zbyt drętwe i mało zaskakujące. Oczekiwałam wiele, wiele więcej. Jak na tak znanego i wybitnego reżysera, szału nie było. Nie było też dramatycznie. Ot kolejna produkcja, o której szybko zapomina się zaraz po jej obejrzeniu. Oby następny film Tarantino powalił mnie na kolana, tak jak to bywało w przeszłości.








Miłość (2012)


Melodramat nominowany do tegorocznych Oskarów. Ona - utalentowany niegdyś muzyk, dziś schorowana, niedołężna i zagubiona w codzienności staruszka. On - również były artysta, oddany mąż, którego rzeczywistość zmienia nagła choroba żony. Tych dwoje zostaje wystawionych na wielką próbę. Bo czym naprawdę jest miłość? To trwanie ze sobą na dobre i złe, do końca dni życia ziemskiego? Czy są granice i czy ludzka psychika potrafi znieść wszystko? To zdecydowanie jeden z najsmutniejszych i najbardziej przerażających filmów, jakie widziałam w tym roku.  Mocno kibicuje tej produkcji i mam nadzieję, że zostanie uhonorowany Oscarem.








Poradnik pozytywnego myślenia (2012)


Czy jest możliwa miłość między dwojgiem wariatów? Jeżeli oboje szukają miłości, choćby w dziwaczny sposób, to co może im stanąć na przeszkodzie? Nic, nawet choroba psychiczna może sprzyjać rozkwitowi związku. Komedia z elementami dramatu zaskoczy niejednego widza. Początkowy wstrząs doprowadzający nieomalże do depresji, jaki serwuje nam reżyser, stopniowo zmienia się w szereg zabawnych i wzruszających epizodów. Idealny do oglądania we dwoje.










"Fizjologia starzenia się" Wydawnictwo PWN


Chociaż nadal uważam się za osobę młodą, mam niestety świadomość, że z dnia na dzień w moim organizmie zachodzą nieodwracalne zmiany na poziomie biochemicznym i molekularnym, które nieuchronnie doprowadzają mnie do starości. Prasa, portale i firmy kosmetyczne prześcigają się w coraz to nowszych, doskonalszych sposobach i specyfikach, które zapobiegają powstawaniu zmarszczek, usuwających wolne rodniki, uzupełniających niedobór mikro- i makroelementów w diecie czy też zabezpieczających telomery przed skracaniem się.

Bardzo często zachęceni reklamami sięgamy po produkty, które obiecują nam spektakularne rezultaty w niedługim czasie. Wielu z nas nabiera się na obietnice odkrycia tajemnic młodości. Niewielu jednak wie jak naprawdę starzeje się nasz organizm. "Fizjologia starzenia się" to kompendium  rzetelnej i naukowej wiedzy na temat procesów starzenia się.  Autorzy zaczynają swą książkę od rozróżnienia rodzajów starzenia się. Ten proces może przecież przebiegać w sposób zupełnie naturalny jak i patologiczny, chorobowy. Wiedzieliście o tym?

Oprócz rozległego opisu procesów fizjologicznych zachodzących w organizmie podczas starzenia się czytelnicy znajdą także psychologiczny zarys starości. Jestem przekonana, że ułatwi to pracę w zakładach opieki lub hospicjach pielęgniarkom, opiekunom czy samym psychologom. Mimo iż jest to podręcznik typowo akademicki i wydaje mi się, że większą rolę odegra w życiu specjalisty/studenta niż lajka, to nadal polecam ją wszystkim tym, którzy chcą mieć konkretną wiedzę na ten temat. Być może lektura tej książki zmieni Wasz pogląd na zdrowie odżywianie się, utrzymywanie kondycji fizycznej czy też umysłowej. Wiedza przydatna dla każdego z nas.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Naukowemu PWN

2.20.2013

"Świat od kuchni. W poszukiwaniu posiłku doskonałego" Anthony Bourdain


W naszym kraju aż roi się od programów kulinarnych i znakomitych kucharzy, którzy za sprawą mediów szybko stali się celebrytami. Niemal każdego dnia śledzić możemy potyczki znanej restauratorki z niefrasobliwymi właścicielami jadłodajni, podróże miłego i wiecznie uśmiechniętego kucharza, który zwykł gotować w różnych zakątkach świata czy też cieszące oko i podniebienie potrawy gotowane w domowym zaciszu przez byłe modelki.

Anthony Bourdain to smakosz, podróżnik i znany autor książek kulinarnych i kryminałów. Mężczyzna podróżując po całym świecie skosztował setek niecodziennych, zaskakujących, momentami budzących odrazę potraw. W kolejnych krajach jak Portugalia, Rosja, Francja czy Meksyk natrafia na oryginalne restauracje i bary, których menu wprawiłoby w osłupienie każdego miłośnika kulinariów. Zapis jego przeżyć, czasami mrożących krew żyłach, zawiera książka "Świat od kuchni, która w bardzo krótkim czasie znalazła się na liście bestsellerów New York Timesa.


Nie jestem typowym smakoszem i czytając książkę miałam sporo wątpliwości czy sama sięgnęłabym po niektóre dania jak zupa gotowana na koziej głowie czy bijące serce kobry. Podziwiam taki masochizm kuchenny u innych ludzi, bo sama wybieram raczej proste i lekkie potrawy. Oczywiście  w domu nie ugotuje tych bardziej skomplikowanych potraw, jednakże lektura książki to również inspiracja do ciągłego doskonalenia sztuki kulinarnej a także mini przewodnik po kuchniach świata.

Styl autora jest dość ironiczny, z dużą szczyptą humoru (nie rzadko czarnego) i dającego się zauważyć dystansu. Mnie taki humor i podejście jak najbardziej odpowiada. Jednakże jestem nieomal pewna, że niektórym styl pisania autora nie przypadnie do gustu. U niektórych czytelników postawa Bourdaina może wzbudzać niesmak z powodu bezpośredniego wydawania osądów i odważnych przemyśleń. Pierwszą moją myślą było porównanie pisarza do dr Housa. Obydwie postacie są na swój sposób narcystyczne, trochę snobistyczne i pyszałkowate. Czy jest to zaletą czy nie, nie potrafię jednoznacznie ocenić. Musicie sami zająć stanowisko w tej sprawie.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Carta Blanca

2.19.2013

"Dom" J.Patrick Lewis


Książki dla najmłodszych już dawno przestały być wyłącznie dla dzieci. Nie zawsze są to historie z prostą fabułą, o szczęśliwym zakończeniu i jaskrawych ilustracjach. Takie książki od dawna wzbudzają mój zachwyt i  wyobraźnie.

Nie inaczej jest w przypadku przepięknie wydanej książki "Dom". To niebanalna, smutna i wzruszająca historia widziana z perspektywy... domu. Dzieje jednego miejsca na przełomie lat i ludzi, którym dane było w nie zamieszkać. Zmieniała się przyroda, okoliczności, mieszkańców tytułowego Domu dotykały wielkie szczęścia i ogromne dramaty. W wypadku tej opowiastki to właśnie mury podchodzą do głosu.

Rzadko zastanawiamy się nad tym czym tak naprawdę jest dom. To nie tylko miejsce, do którego wracamy po ciężkim dniu w pracy, odpoczywamy czy jemy posiłki. To niemy świadek naszego życia, trudnych chwil okraszonych łzami czy momentów euforii i radości. To właśnie w rodzinnym domu mamy swoje ulubione miejsca "skrytki", w których czujemy się bezpiecznie jak nigdzie na ziemi. Z każdym kątem budzą się w nas wspomnienia z przeszłości, a zapachy jakie temu towarzyszą jesteśmy w stanie przywołać niemal natychmiast.


Piękne i wymowne ilustracje towarzyszą poetyckim strofom. Z jednej strony tak proste w przekazie słowa, zawierają w sobie zaskakującą mądrość ukrytą w metaforach. Nie tylko ludzie przemijają i odchodzą w zapomnienie.  Również domy, przepełnione mądrością i doświadczeniem "przyprószone zostają siwizną" i kruszeją z upływem lat.

"Dom" to sentymentalna podróż, fascynująca opowieść i przepiękne ilustracje wykonane przez Roberto Innocentiego, który został uhonorowany w 2008 roku Nagrodą im. H.Ch. Andersena. To książka, którą trzeba znać.

Za lekturę dziękuję Wydawnictwu Bona


2.17.2013

"Wyśnione miłości" (2010)



Cieszę się, że wreszcie mogę wrócić do blogosfery.Obrona pracy magisterskiej poszła jak z płatka i mogę ponownie zatracić  się w drobnych przyjemnościach jak filmy, muzyka i książki. Zaczniemy od filmu.


Czy imię i nazwisko Xavier Dolan coś Wam mówi? Nie? To najwyższy czas poznać tego 23(!) letniego chłopaka, który swoim talentem mógłby obdarować niejednego aktora, reżysera i scenarzystę. W wieku 20 lat wyreżyserował i napisał scenariusz do swojego pierwszego filmu "Zabiłem swoją matkę", w którym zagrał główną rolę. Artysta niemal natychmiastowo został okrzyknięty wybitnym talentem, a jego praca nagrodzona wieloma prestiżowymi nagrodami.

"Wyśnione miłości" to kolejny jego film o..... kurcze nie mogę Wam powiedzieć, bo popsuje całą tajemnicę i magię jaką niesie za sobą to arcydzieło. Tak, arcydzieło! Jest tak plastyczny, powabny, pełen wdzięku i subtelny, że momentami zapiera dech w piersiach. Bohaterowie są zagubieni, onieśmieleni, owładnięci jakaś dziwną obsesją graniczącą z psychozą. Przez całą projekcie nie można oderwać wzroku. Z zaciekaniem i zachwytem chłonęłam kolejne obrazy i na samą myśl, o tym, że film może się skończyć poczułam niewymowny żal.

Jeśli chodzi o tło filmu to nie da się nie dostrzec inspiracji stylem vintage. Już w drugim jego filmie przewija się w tle motyw Audrey Hepburn oraz Jamesa Deana. 

Od dziś obok mojej obsesji na punkcie filmów Larsa Von Triera, dołączają filmy wspaniałego Dolana. Nie mogę wyjść z podziwu. Zauroczył mnie w 100%.

Trailer

Przykład genialnie dobranej muzyki i plastyczności filmu:


Genialne, polecam!

2.11.2013

Krótka przerwa z powodu...

Moi drodzy

Na kilka dni (do piątku) chwilowo zawieszam jakąkolwiek działalność na blogu. 14 lutego bronię swojej pracy magisterskiej i obecnie nie potrafię skupić się na czymś innym. Ubolewam z tego powodu, ale mam nadzieję, że od nowego tygodnia, znowu ruszę pełną parą.

Proszę trzymajcie za mnie kciuki w czwartek:)

Zestresowana Kolmanka

2.07.2013

Smakowe kawy na chłodne wieczory


Lubicie, jak ja, zjeść coś słodkiego do filiżanki kawy? Ciasto, ciastko lub czekoladę? Pewnie tak i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie kalorie... Gorzki, palony smak kawy automatycznie przesyła do naszego mózgu sygnał, aby zrównoważyć wrażenia czymś słodkim. Trudno jest się temu oprzeć, szczególnie w dni jak dziś – Tłusty Czwartek. Ale jeżeli ograniczamy słodycze, to poza silną wolą można pomóc sobie, nieco oszukując nasz umysł. Prezentuję więc dziś trzy kawy o wybitnie słodkich i deserowych smakach.


Hawajska noc to aromaty rumu, ananasa i pomarańczy. Jest to mocna i intensywna kompozycja, kojarząca się z malibu i słodkimi likierami. Hawajskie aromaty równoważy kawowa gorycz. Kawa jest gęsta, gorzko-słodka, na długo pozostawia posmak w ustach. Jest w stanie w zupełności zastąpić deser. Doskonale udaje się w kafetierce lub tygielku. Otrzymałam ją w woreczku strunowym w formie ziaren. Najbardziej lubię świeżo zmieloną, aromatyczną. Kawy rozpuszczalne oczywiście też pijam, jednakże znacznie rzadziej. Kiedy mam mało czasu, potrzebuje kofeiny a napój wymaga ode mnie tylko zalania wrzątkiem. 



Kokosowa jest lżejsza od swojej poprzedniczki. Prym wiedzie w niej aromat kokosowy, egzotyczny, delikatnie słodki. Pierwsze moje skojarzenia to dobrze wszystkim znane kokosowe desery i słodycze. Jeżeli ktoś je lubi, to przypadnie mu go gustu również ta kawa. Dlatego już zrezygnowałam z kalorycznych słodyczy popijając tę kawę. Do tego rodzaju kaw najbardziej pasuje bardzo gorzka, ciemna czekolada.

Wiśnie w rumie były dla mnie klasyką jeśli chodzi o herbaty. Uwielbiałam swego czasu to połączenie smakowe, więc tym chętniej spróbowałam kawy o takim aromacie. Kawa prezentuje się różnie w zależności od sposobu przyrządzenia: w mokce lub tygielku „gęstnieje”, daje efekt jednocześnie słodki i gorzki, o rumowych, alkoholowych skojarzeniach. Jedliście kiedyś wiśnie z domowej nalewki? Użycie french pressu lub ekspresu przelewowego, w których napar ma mały i krótki kontakt z fusami, skutkuje kawą delikatniejszą, w której niełatwo odgadnąć dobrze znane składniki. W sam raz na wieczorną małą czarną. Nie wiem jak Wam, ale mi często zdarza się pić kawę przed snem.

Wszystkie opisane przeze mnie kawy znajdziecie w sklepie Skworcu.com.pl


2.06.2013

"Wilczyce" Aneta Borowiec


Do książki podeszłam jak do typowej, relaksującej powieści obyczajowej, opowiadającej o młodej kobiecie, która poprzez nieoczekiwane zdarzenia w swoim życiu, pobłądziła i desperacko zaczyna poszukiwania swego własnego "ja". To co czekało na mnie w środku książki, okazało się pozytywnie zaskakującą niespodzianką. Debiutancka powieść Anety Borowiec bije na głowę sztampowe "obyczajówki" i niesie za sobą znacznie więcej niż klasyczne "goń za swymi marzeniami".

Niespełna 30 letnia Natalia wiedzie, jak jej się wydaje, ustabilizowane życie u boku wiecznie zapracowanego i wyniosłego narzeczonego. Dziewczyna ma także  gromadę przyjaciółek, kochających dziadków oraz matkę, która jest jej zupełnym przeciwieństwem. Z początku zaczyna się stereotypowo. Natalia staje się świadkiem zdrady swego ukochanego Tomka z jedną z koleżanek i tym samym postanawia odpocząć od dotychczasowego życia i wyjeżdża na wieś, do Wilczyc, gdzie mieszkają jej dziadkowie. Jakby tego było mało senior rodu niespodziewanie trafia do szpitala. Wydawać by się mogło, że fabuła powieści jest z góry ustalona. Bałam się, że podczas lektury nie zaskoczy mnie już nic. No bo przecież teraz bohaterka przebywając na łonie natury, powinna albo wspaniałomyślnie wybaczyć zdradę swojemu narzeczonemu (wysłuchując historii miłości swych dziadków, ich wzlotów i upadków) bądź też poznać sympatycznego, acz skromnego młodzieńca rozwożącego mleko/listy/sprzedającego drób i zakochać się w nim do szaleństwa. Nic takiego się jednak nie dzieje.

Natalia wpada w wir sprzątania wiejskiej chałupki swojej babci i zupełnie przypadkiem natrafia na tajemnicze pudełko, które skrywa bardzo mroczną tajemnicę. Uwaga czytelnika skupiona jest wyłącznie na rozwiązaniu ponurej i krwawej zagadki z przeszłości. Wątek Natalia-Tomek oddala się nieco, dzięki czemu czytelnik zyskuje dodatkowy element zaskoczenia.

Co do minusów. Strasznie irytowała mnie matka głównej bohaterki. Kobieta bardzo wykształcona, lekarz, aczkolwiek tak mało życiowa, tak wyosobniona i wręcz nieludzka, że aż ciężko uwierzyć, że ktoś taki mógłby istnieć w rzeczywistości.. Trudno mi było wyobrazić sobie tak zimną i wyrachowaną matkę. Zupełnie nie rozumiem z jakiego powodu autorka pokusiła się na opisywanie takiej dziwacznej postaci. Według mnie nie wnosi nic do całej historii.

Jak nie trudno się domyślić, Wilczyce to nie tylko nazwa wsi, w której mieszkają dziadkowie Natalii. Wilczycami są także kobiety o niezłomnym, walecznym charakterze, które dźwigają na swym barkach odpowiedzialność za błędy popełnione w przeszłości. Co ważne, są to błędy popełnione przez ich najbliższych. Ludzi, których najbardziej kochają.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Agora

2.04.2013

"Biologiczne mechanizmy zachowania się ludzi i zwierząt" Bogdan Sadowski


Każdy biolog wie, że na nasze zachowanie ma wpływ przede wszystkim szereg substancji chemicznych, procesów fizycznych oraz współdziałania szlaków molekularnych w naszym organizmie. Mimo, że jestem absolwentką Uniwersytetu Medycznego i z końcem roku zostanę także (mam nadzieję) magistrem biologii, to złożoność ludzkiego ciała nie przestanie mnie zadziwiać.


Wydawnictwo Naukowe PWN w jednej ze swoich  książek przedstawia nam zawiły, momentami trudny do zrozumienia, a jednak fascynujący świat leżący u podłoża ludzkiego zachowania. Publikacja zaczyna się od  rozdziału "Zachowanie jako przedmiot badań", gdzie autor opisuje czym jest ta gałąź nauki i jakimi metodami bada się ją na co dzień. Duży nacisk położony jest na metody badań czynności mózgu, co najbardziej mnie interesuje. Swoją pracę magisterską poświęciłam bowiem badaniu oscylacji mózgowej metodą EEG u anestetyzowanych szczurów.

Kolejne rozdziały przynoszą nam wiedzę na temat wpływu genetyki i dziedziczenia na zachowanie zwierząt i ludzi. Jestem nastawiona bardzo sceptycznie do przywiązywania tak dużej roli do "dziedziczenia określonych zachowań", chociaż nie można podważyć faktu, że chcąc, nie chcąc dziedzicznymi w genach nie tylko cechy fizyczne, jak kolor oczu czy budowę ciała, ale i określone zachowania. Ja niestety odziedziczyłam same wady, dolegliwości i trudne do zniesienia cechy charakteru.

Najlepiej oceniam jednak te rozdziały, które traktują o naszych zmysłach. W jaki sposób odbieramy bodźce bólowe i jakie substancje są za niego odpowiedzialne? W jaki sposób powstaje obraz na naszej siatkówce i czym charakteryzują się najpowszechniejsze wady wzroku? Czym uwarunkowane jest nasze agresywne, obronne zachowanie, a jak pracuje nasz mózg podczas snu? Tych wszystkich wspaniałych i zadziwiających rzeczy dowiecie się, czytając tę książkę.

Z pewnością wszystkich zainteresuje także fragment poświęcony procesowi uczenia się. Niby wszyscy wiemy, iż najważniejsza jest systematyczność i częste powtarzanie materiału. Ale wiecie dlaczego? Za wszystko odpowiedzialne są mechanizmy zwane LTP oraz LTD. Co oznaczają te skróty? Ja już wiem, teraz Wasza kolej :)

Za egzemplarz dziękuje Wydawnictwu PWN

2.01.2013

"Muminki. Księga druga" Tove Jansson


Jakiś czas temu pisałam o pierwszym tomie przygód Muminków. Chyba każdy z nas zna te postaci doskonale. Zgryźliwa i buńczuczna Mała Mi, romantyczna i naiwna Panna Migotka, czy też enigmatyczna postać Włóczykija bawią mnie od lat 90-tych. Druga część przygód sympatycznych stworzeń wraz z poprzednim tomem, tworzy piękny, kolekcjonerski lub prezentowy komplet, wydany w twardej oprawie.  



Całość stanowi 523 strony wzbogacone o piękne ilustracje autorstwa pani Jansson. W drugim tomie znajdują się 4 długie opowiastki, wydane wcześniej w osobnych książeczkach. Są to: "Pamiętnik Tatusia Muminka", "Opowiadania z Doliny Muminków", "Tatuś Muminka i morze" i "Dolina Muminków w listopadzie". Ciężko mi zdecydować się na jedną, która szczególnie przypadła mi do gustu. Jednak od zawsze zastanawiała mnie postać tatusia Muminka. Jest to stereotypowy samiec z duszą chłopca marzącego o bezkresnych i niebezpiecznych przygodach. Jako typowy przedstawiciel płci męskiej nie ciągnie go do wypełnienia domowych obowiązków i w tej kwestii zawsze liczy na swą żonę (nigdy nie pozbędę się tego pierwiastka feminizmu z mojego umysłu). Zaryzykowałabym stwierdzenie, że jest trochę ciapowaty i niezdarny. Pisarz ten, ukazywany jest przez autorkę jako samotnik, wiecznie zamknięty we własnej pracowni na strychu, zatopiony w myślach. W końcu Jansson postanawia dodać postaci nieco charakteru i w tatuś Muminka ma swoje 5 minut realizując swe marzenia. Jednak nie będę zdradzała Wam, jakie niebezpieczeństwa i niespodzianki napotkał na swoje drodze. Przekonajcie się sami.

Wiele inspiracji czerpię z postaci Małej Mi, a dokładnie z jej niecodziennego charakteru. Gdy byłam młodsza nie dostrzegałam tego w ten sposób. Teraz wiem, że to kobietka silna, odważna, dla której nie ma rzeczy niemożliwych. "Ja nie dam rady? No to patrz!"

Uwielbiam Muminki i mimo dorosłego wieku, wracam do nich bardzo często. Są ponadczasowe, uniwersalne i ukazują tak beztroskie i sielankowe życie, że nie trudno zatracić się w tych opowiastkach na dobre. Jestem pewna, że za wiele lat przygody przesympatycznych Muminków, będą równie poczytne i popularne jak kiedyś i teraz.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...